El Presidente

Dziś kolejna wyprawa na Kubę, ojczyznę wielu znakomitych drinków. W czasach szalejącej w pobliskich Stanach Prohibicji w hawańskim barze Jockey Club stworzono cocktail pod nazwą El Presidente, nazwany tak na cześć ówczesnego prezydenta Kuby, Gerardo Machado.

Składniki:

  • 2 części białego rumu,
  • 1 część wytrawnego wermutu,
  • 1 część likieru pomarańczowego curaçao (dobrze sprawdza się też triple sec),
  • (opcjonalnie) pół łyżeczki grenadiny.

Składniki wstrząsamy w shakerze i przelewamy do kieliszka cocktailowego, przyozdabiając skórką pomarańczową. Osobiście wolę wersję bez grenadiny, ale polecam wypróbowanie obu wariantów.

It’s all for me grog

Jako że Mikołajki w śniegu i mrozie, proponuję dziś coś na rozgrzewkę, co jednocześnie przeniesie nas przynajmniej na chwilę na ciepłe karaibskie morza: Grog! Klasyczny marynarski napitek, wywodzący swoją nazwę od przydomka swojego wynalazcy, brytyjskiego wiceadmirała Edwarda Vernona, zwanego „Old Grogham” ze względu na tkaninę, z której był uszyty jego ulubiony płaszcz.

Aby zrozumieć genezę grogu, trzeba cofnąć się w czasie i uświadomić sobie, jak trudne było życie na okrętach pod koniec XVIII wieku. Jako że odsalanie wody morskiej na większą skalę nie było jeszcze możliwe, cały zapas słodkiej wody należało zabrać ze sobą. Przechowywana w drewnianych beczkach woda szybko zarastała glonami, więc aby uprzyjemnić jej spożycie, zaczęto mieszać ją z winem bądź piwem, które jednak podczas długich rejsów kwaśniały. Dopiero wprowadzenie silniejszego alkoholu (brandy, a następnie rumu) okazało się prawdziwie skuteczne, aczkolwiek ze względów dyscyplinarnych, aby zapobiec gromadzeniu rumu i wypijaniu go jednorazowo, wydawano go od razu wymieszanego z wodą w proporcji 1 do 4. Późniejszy dodatek soku cytrynowego lub limonkowego (od którego wzięło się określenie Brytyjczyków mianem limeys) pozwolił dodatkowo ograniczyć efekty szkorbutu i innych chorób.

Praktyka wydawania marynarzom dwa razy dziennie porcji wody zmieszanej z alkoholem przeniosła się z marynarki brytyjskiej do amerykańskiej, gdzie zastąpiono importowany rum rodzimą rye whiskey. Tak powstały napitek nazywano „Bob Smith” — podobnie jak Grog, na cześć wynalazcy, ówczesnego sekretarza marynarki Roberta Smitha. Marynarka amerykańska nie utrzymała tego zwyczaju zbyt długo, bo jedynie do lat 60 XIX wieku, natomiast w marynarce brytyjskiej dzienne racje rumu, w międzyczasie mocno zmniejszone, ostatecznie zniesiono dopiero w roku 1970, po długotrwałej debacie w parlamencie.

Tyle historii. Współczesne przepisy na grog różnią się dość znacznie od dawniejszych, i to nie tylko ze względu na łatwą dostępność czystej wody i dobrego rumu.  Mój ulubiony wariant jest w duchu nieco podobny do opisywanego wcześniej Hot Whiskey, ale ze względu na inny alkohol bazowy różni się też w zastosowanych przyprawach:

  • 50 ml rumu (białego, złotego lub spiced),
  • sok z połowy cytryny,
  • duża łyżka stołowa cukru,
  • kawałeczek wanilii, cynamonu lub gałki muszkatołowej – do smaku.

Rum mieszamy z sokiem, przyprawami i cukrem w szklance z grubymi ściankami i mieszamy, po czym zalewamy wrzątkiem i uzupełniamy plasterkiem cytryny.

The Italian Job

Muszę wyznać, że wraz z końcem lata zacząłem odczuwać pewien przesyt cocktailami kwaśnymi, od klasycznych sours po rozmaite ich warianty i pochodne. Jesienna pogoda sprzyja eksperymentom barowym i poszukiwaniu nowych smaków. W ramach takiego eksperymentu postanowiłem wypróbować dwa przepisy, o których myślałem już od jakiegoś czasu: Negroni i Americano. Oba są klasycznymi aperitifami włoskiego pochodzenia, o silnie zaznaczonym ziołowo-goryczkowym smaku, który zawdzięczają zawartości Campari.

Starszy z nich, czyli Americano, powstał w latach 60 XIX wieku, a jego autorem jest sam twórca tego likieru, Gaspare Campari. Pierwotnie nazywany był Milano-Torino ze względu na miejsce pochodzenia składników: Campari (Mediolan) i wermutu Cinzano (Turyn). Nazwa zmieniła się na dzisiejszą, gdy stał się jednym z popularniejszych drinków zamawianych przez amerykańskich turystów odwiedzających Włochy.

Americano przygotowujemy z następujących składników:

  • 1 część słodkiego czerwonego wermutu,
  • 1 część Campari,
  • 1 część wody sodowej.

Wermut i Campari mieszamy w niskiej szklaneczce typu old fashioned z kilkoma kostkami lodu, dolewamy wody sodowej i przyozdabiamy skórką cytrynową.

Historia drugiego z dzisiejszych cocktaili, czyli Negroni, nie jest aż tak dobrze znana. Najpopularniejsza wersja przypisuje jego autorstwo hrabiemu Camillo Negroni, który stworzył go na początku XX wieku prosząc barmana o wzmocnienie swojego ulubionego Americano przez dodanie do niego ginu zamiast wody sodowej. Jak z tego wynika, w skład cocktailu wchodzą:

  • 1 część ginu,
  • 1 część słodkiego czerwonego wermutu,
  • 1 część Campari.

Aczkolwiek tradycyjnie drink ten przygotowujemy, podobnie jak Americano, w szklaneczce old fashioned, to warta uwagi jest również wersja straight up, czyli wstrząśnięta i odcedzona do schłodzonego kieliszka cocktailowego. Tradycyjną ozdobą jest pasek skórki pomarańczowej.

Warto wspomnieć, że amatorem obu tych cocktaili był tajny agent James Bond, zazwyczaj kojarzony głównie z Martini. Negroni pojawia się w opowiadaniu „Risico”, podczas gdy Americano – w powieści „Casino Royale” i opowiadaniu „From A View To A Kill”, gdzie agent 007 sugeruje, że cocktail ten zyskuje na zastosowaniu wody Perrier.

Hurt, czyli dzbanki w dłoń

Profesjonalny bar jest wyposażony w mnóstwo udogodnień pozwalających na szybkie przygotowywanie dużej ilości różnorodnych napojów. Służą temu choćby butelki wyposażone w specjalne zakrętki pozwalające na szybkie nalewanie odmierzonych porcji, jak również gotowe mieszanki służące do przygotowywania najpopularniejszych drinków – jak na przykład sour mix, czyli gotowa mieszanka soku cytrynowego lub limonkowego z syropem cukrowym.

Barman-amator nie ma zazwyczaj tak łatwo i w obliczu przeważających sił gości musi wykazać się pewnym sprytem, by nie spędzić całego wieczoru na przygotowywaniu drinków. Jedną z metod jest tutaj użycie dzbanka, co pozwala to na przygotowanie kilku(-nastu) drinków na raz, pod warunkiem oczywiście, że są to te same drinki – podobnie jak Henry Ford produkował swój słynny Model T w ogromnych ilościach w dowolnym kolorze, pod warunkiem, że był to kolor czarny. W dzisiejszym wpisie chciałbym udzielić Państwu kilku prostych rad, jak osiągnąć możliwie najlepsze efekty przy mieszaniu cocktaili metodą hurtową.

Sięgając po dzbanek staramy się zazwyczaj osiągnąć jeden z dwóch zasadniczych celów. Po pierwsze, możemy chcieć przygotować dużą ilość popularnego drinka, którym goście mogą się następnie raczyć we własnym zakresie. Znakomicie sprawdzają się tutaj longdrinki w rodzaju Cuba Libre, Electric Lemonade czy Screwdrivera – składające się generalnie z bazy alkoholowej z dodatkami i dość jednorodne. W takiej sytuacji w dzbanku mieszamy składniki napoju, w tym ew. kawałki owoców, ale nie dodajemy do niego lodu – cocktail z dzbanka nalewamy do szklanki uprzednio wypełnionej lodem, przykładowo z podręcznego pojemnika lub kostkarki. Zapobiegamy w ten sposób stopniowemu rozwadnianiu i rozgrzewaniu się napoju czekającego w dzbanku na kolejnych reflektantów.

Drinki oparte o napoje gazowane nie powinny stać w dzbanku zbyt długo, by nie utracić wszystkich bąbelków. W przypadku hurtowej produkcji cocktaili zawierających jako składnik uzupełniający wodę sodową (jak np. Collins czy Mojito) można temu zapobiec, przygotowując w dzbanku samą „bazę” (czyli rum z sokiem cytrynowym i cukrem w przypadku Rum Collins), a wodę sodową dodając już w szklance.

Drugim scenariuszem, w którym bardzo przydaje się dzbanek, jest zastąpienie shakera przy przygotowywaniu kilku cocktaili tego samego typu z przeznaczeniem do natychmiastowego podania. Sposób ten świetnie sprawdza się do przygotowania jednocześnie kilku Martini, Manhattanów czy też, jak na poniższym zdjęciu, Cosmo. W tym przypadku lód oczywiście wrzucamy do dzbanka razem ze składnikami, silnie mieszamy i przelewamy do schłodzonych kieliszków cocktailowych.

Pewnym wariantem ostatniego scenariusza jest wykorzystanie blendera w przypadku drinków owocowych mieszanych wraz z lodem (czyli np. Piña Colady, Margarity czy Daiquiri). Z dość oczywistych powodów miksowanie pojedynczych porcji jest nieco nieekonomiczne i pracochłonne, więc zazwyczaj chwytamy za blender w momencie, w którym mamy co najmniej kilku chętnych. Pamiętajmy, że blender rozdrabnia, więc wrzucamy do niego lód w kostkach nawet wtedy, gdy przepis żąda lodu kruszonego – wrzucenie lodu kruszonego i zmiksowanie da nam w efekcie głównie zimną wodę.

Bacardi Cocktail

Dziś przepis na kolejnego drinka z wielkiej rodziny cocktaili sourBacardi Cocktail. Bliski kuzyn opisywanego tu wcześniej Daiquiri, różni się od niego składnikiem dającym słodycz – tam, gdzie pochodzące z Kuby Daiquiri używa syropu cukrowego, wywodzące się ze Stanów Bacardi stosuje grenadynę. Składniki, zgodnie z charakterystyczną dla sours formułą ASK, są więc następujące:

  • A: rum – tradycyjnie biały rum Bacardi
  • S: grenadyna
  • K: sok z cytryny

Składniki wlewamy w proporcjach 4:1:2 do shakera wypełnionego lodem, energicznie… i tak dalej, aż do kieliszka koktajlowergo.

Państwa zdrowie!