Tag Archives: bourbon

Highball

Uważni czytelnicy tego bloga zauważyli zapewne, że nie jestem wielkim fanem typowego polskiego „drinka”, czyli cocktailu określanego fachowo jako „highball”: alkohol w wysokiej szklance, zalany większą ilością lemoniady lub soku. Pamiętając jednak, że pierwszym przepisem opublikowanym w Tarasco Bar było Cuba Libre, który jest właśnie klasycznym highballem opartym o rum i colę z dodatkiem limonek, wróćmy na chwilę do tej prozaicznej kombinacji.

Jako zdeklarowany i wielokrotnie rozpoznany snob nie przepadam za highballami ze względu na ich brak wyrafinowania – cóż prymitywniejszego niż porcja alkoholu rozrobiona w szklance napoju. Cocktaile tego typu mają jednak swoje miejsce w historii miksologii, warto więc wiedzieć o nich to i owo. Geneza nazwy nie jest zbyt jasna, najbardziej prawdopodobna hipoteza sugeruje rozwinięcie „ball” jako synonimu „porcja whisky/alkoholu” przez kombinację z „high” dla zaznaczenia, że mieszanka podawana jest w wysokiej szklance. Do rodziny tej zaliczają się takie klasyki jak opisywany wcześniej Screwdriver, Scotch & Soda czy Cuba Libre, ale również (świadomie) pomijany dotąd przeze mnie Gin & Tonic, czyli mieszanka wywodząca się oryginalnie ze zwyczaju mieszania roztworu chininy z porcją ginu w celu uprzyjemnienia przyjmowania tego paskudnego lekarstwa na malarię.

Dzisiejszy przepis chciałbym poświęcić cocktailowi, który w ojczyźnie cocktailu był często synonimem określenia „highball”, czyli Bourbon Highball.

Składniki:

  • 60 ml (dwie uncje) bourbon whiskey,
  • ginger ale.

Whisky (oryginalnie bourbon, ale znakomicie komponuje się również kanadyjska rye whiskey albo whiskey irlandzka) wlewamy do wysokiej szklanki typu highball wypełnionej kostkami lodu. Dopełniamy ginger ale i przyozdabiamy paskiem skórki cytrynowej (lemon twist).

Highball

Komfortowo

Cocktail, na który chciałem dziś Państwa zaprosić, swój oryginalny charakter zawdzięcza w znacznej części użyciu ciekawego składnika: likieru Southern Comfort. Alkohol ten, o smaku i aromacie będącym kombinacją whisky, miodu, pomarańczy, cytryny, wiśni, cynamonu, wanilii i goździków, powstał pierwotnie jako cocktail w jednym z barów Nowego Orleanu, by następnie, już jako gotowy butelkowany produkt, przewędrować do Tennessee. Obecnie produkowany jest przez firmę Brown-Forman, producenta m. in. whiskey Jack Daniel’s i wódki Finlandia.

Jednym z moich ulubionych zastosowań tego likieru jest urozmaicenie smaku prostego Screwdrivera. Po dodaniu niewielkiej ilości (ok. 15-20 ml) Southern Comfort cocktail ten zwyczajowo zmienia nazwę na Comfortable Screw (czyli „komfortowe bzykanie”).

Moja dzisiejsza propozycja to cocktail nazwany Comforting Tiger. Składniki:

  • 80 ml brandy,
  • 40 ml Southern Comfort,
  • 10 ml słodkiego wermutu.

Składniki wstrząsamy w shakerze wypełnionym kruszonym lodem i przelewamy do schłodzonego kieliszka cocktailowego. Aczkolwiek oryginalnie przepis sugerował pasek skórki cytrynowej, to w mojej praktyce skórka pomarańczowa (orange twist) komponuje się lepiej z owocowo-korzennym aromatem cocktailu.

Ananasowa wiosna: Kentucky Cocktail

Za oknem zrobiło się prawie lato, maj za pasem – czas więc chyba kończyć nasz ananasowy cykl. Dzisiaj zapraszam na prosty cocktail na bazie bourbon whiskey, znany jako – bo jakże inaczej – Kentucky Cocktail.

Składniki:

  • 80 ml bourbona,
  • 40 ml soku ananasowego.

Składniki wstrząsamy w shakerze i przelewamy do schłodzonego kieliszka cocktailowego, który ozdabiamy ostanią ćwiartką ananasa. Wypijamy w ogrodzie na hamaku, rozkoszując się niemal letnią pogodą.

Niezbędnik barmana: szkło

Żeby nie zanudzać Państwa wyłącznie przepisami, postanowiłem wrócić na chwilę do porad. Dziś – szkło.

W odróżnieniu od składników, dobór właściwego naczynia do danego typu cocktailu jest rzeczą silnie umowną. Starannie przygotowane Martini czy Manhattan nie będą smakowały istotnie gorzej, jeśli zamiast z kieliszka cocktailowego wypijemy je ze słoika po dżemie truskawkowym Tymbark, oczywiście pod warunkiem dokładnego umycia słoika przed spożyciem. Ponieważ jednak nie przyszliśmy tutaj chlać, tylko obyczajnie spędzić czas przy stylowym drinku, bardzo polecam stosowanie się tutaj do uznanych standardów, szczególnie że w wielu wypadkach mają one dodatkowe uzasadnienie praktyczne (o czym za chwilę).

Nie musimy zaraz wydawać fortuny na wielki serwis ze szkła kryształowego – w wielu sklepach można dostać niedrogie i funkcjonalne zestawy kieliszków cocktailowych, do wina czy koniaku. Większa część mojego osobistego zestawu szklanek i kieliszków pochodzi ze sklepu IKEA, którego atrakcyjne ceny pozwalają mi nie rozpaczać nad tym, że od czasu do czasu któryś się zbije – rzecz przy intensywnym używaniu niestety nieuchronna.

Dzisiejszy wpis ma dwie wyraźne części. Najpierw szkło, które zdecydowanie mieć należy.

Kieliszek cocktailowy

Zwany również często kieliszkiem martini. Charakteryzuje się stożkowatym kształtem na wysokiej, cienkiej nóżce, co pomaga w utrzymaniu niskiej temperatury wlanego cocktailu – trzymając kieliszek za nóżkę minimalizujemy ciepło przekazywane przez dłoń. Typowa pojemność waha się od 100 do 180 ml. Stosowany do praktycznie wszystkich cocktaili serwowanych „straight up”, czyli po wstrząśnięciu i odcedzeniu (bez lodu). W miarę możliwości powinien być schłodzony przed wlaniem do niego napoju. Jeśli nie mamy możliwości trzymania kieliszków w lodówce (a niestety w warunkach mieszkania z rodziną rzadko można sobie na to pozwolić), to dobrą metodą schłodzenia jest wsypanie do kieliszka, zanim zaczniemy przygotowywać właściwy cocktail, niedużej ilości kruszonego lodu z odrobiną zimnej wody, zamieszanie i odstawienie. Przed wlaniem cocktailu mieszamy lód ponownie i wyrzucamy.

W kieliszku cocktailowym podajemy m. in. Martini, Manhattana, Daiquiri, Between The Sheets, Sidecar, Gimleta czy Pegu.

Szklanka Old Fashioned/Rocks/Lowball

Niska szklaneczka, najczęściej o dość grubym dnie, o prostych lub rżniętych ściankach i pojemności 150 do 200 ml. Najczęściej stosowana do cocktaili serwowanych „on the rocks”, czyli wlewanych na kostki lodu, aczkolwiek może służyć też do podawania whisky i podobnych alkoholi „neat” (bez lodu i dodatków).

Swoją nazwę wzięła oczywiście od słynnego cocktailu Old Fashioned, ale używamy jej również do Orgazmu, Rusty Nail, Stingera czy Black i White Russian.

Highball

Podstawową formą jest tutaj prosta wysoka szklanka typu highball (z lewej) o pojemności 200 do 350 ml, ale podobnie jak w przypadku szklaneczki typu Old Fashioned spotyka się również wersje o nieco bardziej urozmaiconym kształcie, jak te, które widują Państwo często na moich zdjęciach. Pamiętamy oczywiście, że aby drink miał odpowiednią temperaturę, należy przed wlaniem napoju do szklanki wypełnić ją kostkami lodu przynajmniej do połowy, a po wlaniu zamieszać. Stosujemy do takich klasyków jak Cuba Libre, Bloody Mary, Electric Lemonade czy Long Island Iced Tea.

Snifter, czyli tak zwana koniakówka

Kieliszek o w kształcie okrągłej bańki zwężającej się ku górze, z relatywnie krótką nóżką. Jego kształt spełnia funkcję dokładnie przeciwną niż kształt kieliszka cocktailowego – ma na celu przejęcie jak najwięcej ciepła trzymającej go dłoni, co pozwala rozgrzać się alkoholowi, który robi się wtedy szczególnie aromatyczny. Używany najczęściej do koniaku, whisky lub rumu podawanego bez dodatków, aczkolwiek można go zastosować do innych mieszanek przygotowywanych bez lodu, jak np. Brandy Naranja.

Shot

Chyba najpopularniejsze w Polsce szkło do alkoholu, niewielka szklaneczka o pojemności od 25 do 50-60 ml. Występuje w wielu różnych odmianach i kształtach, stosowane głównie do „shotów”, czyli napojów wypijanych na raz – jak dotąd pisałem o nich niewiele, ale zamierzam wkrótce to niedopatrzenie nadrobić.

Kieliszki do szampana

Wąskie, wysokie kieliszki służące do podawania szampana i win musujących. Stosowane również do cocktaili na bazie szampana, jak Mimosa, Champagne Cocktail lub Kir Royal.

Kieliszki do wina

Jakkolwiek wino nie jest częstym gościem na tym blogu, to jednak żaden dobrze wyposażony bar nie może się obyć bez kieliszków do białego i czerwonego wina. Te pierwsze zazwyczaj są węższe i prostsze w kształcie, te drugie bardziej okrągłe, co wynika z dość odmiennych aromatów i sposobów podawania tych napojów. Pamiętać należy, że wino białe podajemy zazwyczaj w temperaturze 10-12 stopni, wino czerwone zaś nieco poniżej temperatury pokojowej (16-18 stopni).

* * *

Tyle z niezbędników. Poniżej kilka rodzajów kieliszków i szklanek, które posiadać warto, ale bez których można się względnie łatwo obyć.

Collins

Tradycyjnie cocktaile typu Collins, aczkolwiek zbliżone formą do highballi, używają innej szklanki – podobnej wysokości, lecz węższej i zawsze o prostych ściankach, jak na ilustracji powyżej. W praktyce domowego baru można bez wywoływania skandalu użyć w tym celu szklanki typu highball.

Kieliszek do Margarity

Nieco bardziej zaokrąglona, często z charakterystycznym wgłębieniem pośrodku, wersja kieliszka cocktailowego, tradycyjnie używana do różnych odmian Margarity. Jeśli nim nie dysponujemy (jak np. u mnie), można użyć zwykłego kieliszka cocktailowego.

Szklanka Hurricane

Typowe naczynie do dużych, owocowych, tropikalnych longdrinków, o pojemności najczęściej przekraczającej 400 ml. Swoją nazwę wziął od podawanego w nim cocktailu Hurricane, ale stosuje się go też do takich klasyków, jak Sex On The Beach czy Planter’s Punch. Wygląda niezwykle efektownie, niemniej spełnia tę samą rolę, co szklanka typu highball.

Szklanka do kawy po irlandzku

Szklanka o grubych ściankach z uszkiem, najczęściej na grubej niewysokiej stopce, o pojemności ok. 200 do 250ml. Stosowana do Irish Coffee, Hot Whiskey czy Grogu. W razie braku możemy ją zastąpić dowolną przezroczystą szklanką z uszkiem lub – w ostateczności – porcelanowym kubeczkiem o grubych ściankach.

Maple Leaf

Dziś zapraszam Państwa na drinka, który smakiem powraca do zimowo-choinkowych klimatów. W poszukiwaniu kompozycji, która podobnie jak Manhattan pasowałaby jako aperitif do wigilijnych potraw, trafiłem na ciekawy przepis, opisany przez Franka Meiera, barmana baru Ritz w Paryżu, w jego wydanym w 1936 roku zbiorze porad i przepisów „The Artistry Of Mixing Drinks”.

W skład Maple Leaf wchodzą:

  • 60-80 ml whiskey (oryginalnie bourbona, ale w drinku o tej nazwie znakomicie sprawdzi się też whiskey kanadyjska),
  • 20 ml soku cytrynowego,
  • 20 ml syropu klonowego.

Składniki wstrząsamy w shakerze i przelewamy do schłodzonego kieliszka cocktailowego, który możemy przyozdobić laską cynamonu lub paskiem skórki cytrusowej.

Jak łatwo spostrzec, Maple Leaf to zasadniczo klasyczny sour, w którym rolę dosładzacza gra syrop klonowy. Jego charakterystyczny dymny smak bardzo ciekawie kombinuje się z whiskey, warto jednak ograniczyć nieco ilość syropu i soku, aby ich składowa nie zdominowała nadmiernie całego cocktailu.

Wszystkim czytelnikom życzę wesołych świąt!