Tag Archives: cocktail

Red Lion

Cocktail, na który chciałem Państwa dziś zaprosić, jest względnie młody, pochodzi bowiem z roku 1933. Jego autorem jest Arthur Tarling, barman Café Royal w Londynie, który w tym właśnie roku wygrał za jego pomocą londyński konkurs cocktailowy. Przepis trafił następnie do wydanej sumptem United Kingdom Bartender’s Guild Café Royal Cocktail Book.  Oryginalnie przewidziany jako cocktail deserowy, znakomicie sprawdza się też w roli lekkiego owocowego aperitifu.

Składniki:

  • 40 ml ginu,
  • 40 ml Grand Marnier,
  • 20 ml soku cytrynowego,
  • 20 ml soku pomarańczowego,
  • (opcjonalnie) łyżeczka grenadyny.

Gin, Grand Marnier (jeśli nie dysponujemy tym znakomitym likierem pomarańczowym, to z pewną stratą na smaku możemy poratować się Cointreau lub innym triple sec) i soki mieszamy w shakerze i przelewamy do schłodzonego kieliszka cocktailowego. Dla lepszego efektu można ocukrzyć brzeg kieliszka lub też ozdobić go, jak na zdjęciu poniżej, ćwiartką pomarańczy i paskiem skórki cytrusowej.

Cheers!

Czasami wielka chętka

Jesień nastała nam na całego, dlatego dzisiejszy wpis utrzymujemy w stosownym złoto-jabłkowym i cierpkim klimacie. Zapraszam na Washington Apple. Cocktail ten nie cieszy się szczególnie barwną historią, poza domniemanym pochodzeniem ze stanu Washington, amerykańskiego zagłębia jabłkowego, jest jednak przy względnie prostym przepisie pyszny i bardzo, bardzo jesienny.

Składniki:

  • 40 ml whiskey (najlepiej sprawdza się tu whiskey kanadyjska lub bourbon),
  • 40 ml wódki jabłkowej (Apple Schnapps/Apple Pucker),
  • 40 ml soku żurawinowego.

Składniki wlewamy do shakera, wstrząsamy i przelewamy do kieliszka cocktailowego, który możemy przyozdobić plasterkiem jabłka.

Jak anioła… twarz

Za oknem znów jesień we mgłach i w dymach. W odróżnieniu od mistrza Gałczyńskiego jesieni nie jestem amator – ale cóż robić, lato się skończyło. W ramach pierwszego jesiennego przepisu dziś Angel’s Face.

Przepis na ten deserowy cocktail pojawił się po raz pierwszy w zbiorze przepisów IBA z 1961, ale nie był kontynuowany w kolejnych edycjach. A szkoda, bo przepis jest niezwykle prosty i smaczny, w charakterze nieco podobny do opisywanego wcześniej Between The Sheets.

Składniki:

  • 40 ml ginu,
  • 40 ml morelówki (apricot brandy),
  • 40 ml calvadosu.

Wszystkie składniki wlewamy do shakera, wstrząsamy i przelewamy do kieliszka cocktailowego.

Slainte!

Inne Martini

Pisząc wcześniej o Martini zaledwie musnąłem temat jego ciekawej historii. Chciałbym dziś to naprawić.

Protoplastą współczesnego Martini był cocktail o nazwie Martinez, powstały najprawdopodobniej w początkach drugiej połowy XIX wieku w Kaliforni. W odróżnieniu od swojego wytrawnego potomka był napojem dosyć słodkim – większość współczesnych mu drinków była dosładzany likierem, syropem owocowym lub wprost cukrem. Dodatkowo przy jego przygotowaniu stosowano zamiast wytrawnego („francuskiego”) wermutu dużo popularniejszą w tych czasach odmianę „włoską” (czyli czerwony słodki wermut rosso).

Składniki:

  • 60 ml ginu,
  • 30 ml czerwonego wermutu,
  • 10 ml likieru wiśniowego Maraschino,
  • kilka kropli Angostura bitters.

Składniki mieszamy w kubku barmańskim wypełnionym lodem i przelewamy do schłodzonego kieliszka cocktailowego, który przyozdabiamy paskiem skórki cytrynowej (lemon twist).

Uważni czytelnicy zauważą na pewno, że swoim składem Martinez bardzo przypomina inny klasyczny cocktail – Manhattan. Zważywszy na to, że wczesne wersje przepisu często zastępowały gin bourbonem można uznać, że cocktail ten był w istocie protoplastą nie jednego, a dwóch popularnych dziś drinków.

Warto wspomnieć, że o ile dzisiejsze Dry Martini mocno oddaliło się od pierwowzoru, o tyle wciąż funkcjonuje wersja tego cocktailu, która swoim charakterem dużo bardziej przypomina swojego protoplastę. Mowa o usankcjonowanym przez IBA wariancie Sweet Martini.

W skład Sweet Martini wchodzą:

  • 90 ml ginu,
  • 30 ml czerwonego wermutu,
  • kilka kropli Angostura lub orange bitters.

Składniki mieszamy w kubku barmańskim i przelewamy do kieliszka cocktailowego. Jakkolwiek oficjalny przepis sugeruje, podobnie jak w przypadku Dry Martini, użycie oliwki jako dodatku, to muszę wyznać, że nigdy nie mogłem przełknąć tej kombinacji, dlatego też proponuję podtrzymać tradycję i podobnie jak w przypadku Martineza zastosować raczej lemon twist.

PS. Zdjęcie na licencji Creative Commons z serwisu Flickr autorstwa SanFranAnnie.

Da Bronx

Dla pewnej odmiany po słodkich i owocowych mieszankach dziś zapraszam ponownie na prawdziwy cocktail: Bronx. Jak to bywa z większością klasyków, jego dokładne pochodzenie nie jest zbyt dobrze znane, wiadomo jedynie, że pochodzi jeszcze sprzed Prohibicji, a pierwsze wzmianki o nim pojawiły się na przełomie XIX i XX wieku.

Składniki:

  • 50 ml ginu,
  • 20 ml czerwonego wermutu,
  • 20 ml wytrawnego wermutu,
  • 30 ml soku pomarańczowego.

Składniki wstrząsamy w shakerze i przelewamy do schłodzonego kieliszka cocktailowego, który przyozdabiamy paskiem skórki pomarańczowej.

Cheers!

PS. Zdjęcie na licencji Creative Commons z serwisu Flickr autorstwa Reese’a Lloyda.