Tag Archives: rum

Summertime: Caipirinha

Co prawda patrząc w prognozę pogody powinienem opatrzyć wpisy z serii Summertime podtytułem A mnie jest szkoda lata, niemniej ciągle jeszcze słoneczko potrafi ogrzać dzień na tyle, że z przyjemnością zrobimy sobie letniego drinka. Dziś jeden z klasyków takich cocktaili — Caipirinha, czyli „wieśniareczka” (caipirinha jest zdrobnieniem od portugalskiego słowa caipira, oznaczającego słabo wykształconego mieszkańca terenów rolniczych i używanego zarówno w wersji nieco obelżywej do określania innych osób, jak i humorystycznie do opisywania samego siebie).

Przygotowanie tego cocktailu jest nieco bardziej pracochłonne niż zazwyczaj. Do wysokiej szklanki typu highball wrzucamy limonkę rozkrojoną w ósemki oraz łyżkę stołową cukru (idealnie będzie to ciemny cukier trzcinowy, ale może też być zwykły biały cukier krystaliczny). Oba te składniki rozgniatamy tłuczkiem lub drewnianą łyżką, aby limonka puściła odpowiednio dużo soku, po czym wypełniamy szklankę po brzegi kruszonym lodem i zalewamy około 60ml (lub do pełna) brazylijskiego alkoholu pod nazwą cachaca. Ze względu na pozostające w szklance kawałki owocu przydaje się oprócz słomki również długa łyżeczka lub inne mieszadełko.

Caipirinha

Zwracam szczególną uwagę na zastosowanie kruszonego lodu – jest to jeden z tych cocktaili, w których jego użycie jest niemal nieodzowne, albowiem oprócz chłodzenia pozwala on tutaj również rozcieńczyć nieco ostrą (zarówno ze względu na alkohol, jak i sok z limonki) mieszaninę.

Co zrobić, jeśli cachaca w naszym barku nie występuje? Nie popadamy w zwątpienie – jak zwykle istnieją też warianty tego cocktailu używające innego alkoholu jako bazy. Wersja z wódką tradycyjnie nazywa się Caipiroska/Caipiroshka, wersja z rumem – Caipirissima. Wersja z tequilą niestety nie doczekała się swojej dedykowanej nazwy i najczęściej nosi miano Caipirinha de Tequila.

Saude!

Summertime: Dyskretna nutka mięty

Dziś zapraszam Państwa na drinka, pod znakiem którego upłynęła większa część tegorocznego lata — a to wszystko dzięki ogrodniczym talentom, które wyhodowały kilka krzaczków mięty w przydomowym ogródku. Znakomity aperitif do letnich przyjęć w ogrodzie, czyli odświeżające Mojito.

W kompozycji cocktail ten bardzo przypomina opisywanego niedawno Collinsa na bazie rumu. Zaczynamy jednak od ziołowego dodatku — kilka listków mięty rozgniatamy drewnianym tłuczkiem, dodajemy łyżkę stołową cukru, do tego wszystkiego dodajemy następnie 30 ml soku z limonek (najlepiej świeżego) lub w ostateczności cytryn, 60 ml białego rumu, lód i uzupełniamy wodą sodową. Możemy również wrzucić do szklanki kilka kawałków limonki. Najlepiej smakuje podczas zachodu słońca obserwowanego z hamaka.

Edycja 2010-10-03: Nowa, lepsza fotka. Ponadto retroaktywnie pozwoliłem sobie poprawić występujący wcześniej sok cytrynowy na (bardziej kanoniczny) sok z limonek.

Summertime: Bąbelki

Niektóre z letnich drinków po prostu nie wychodzą zimą. Niekiedy jest to brak odpowiednich świeżych składników, chociaż uroki globalizacji i nowoczesnej produkcji powodują, że coraz mniej jest takich produktów, których nie da się kupić o dowolnej porze roku. Dużo częściej jest to po prostu fakt, że pewne napoje wymagają odpowedniej otoczki, kluczowym elementem której jest słoneczny taras i temperatura odpowiednio odległa od punktu potrójnego wody.

Jednym z takich drinków jest standardowy odświeżacz letniego grillmastera, czyli collins. W mojej ulubionej wersji, znanej jako Rum Collins lub Ron Collins, jest to po prostu Daiquiri zrobione w ilości na pół szklanki i uzupełnione do pełna wodą sodową:

  • 40 ml rumu
  • 20 ml soku cytrynowego
  • 20 ml syropu cukrowego
  • woda sodowa

Rum, sok i syrop wlewamy do wysokiej szklanki (klasycznie jest to szklanka typu collins, podobna do highball, lecz wyższa i węższa) wypełnionej kostkami lodu, po czym dopełniamy wodą sodową. Lekko mieszamy, słomka — i voila! Cocktail ten w smaku jest poniekąd podobny do komercyjnego „gotowca” dostępnego pod nazwą Bacardi Breezer. Użycie świeżych składników daje jednak zazwyczaj dużo korzystniejszy efekt.

Podobnie jak z wieloma innymi drinkami, tak i collins występuje w wielu wariantach zależnych od użytego alkoholu. Prekursorem ich wszystkich jest Tom Collins (z ginem), ale występują też wersje znane jako John Collins (z bourbon whiskey), Juan Collins (z tequilą) czy też wreszcie Vodka Collins albo Ivan Collins(z wódką).

Cocktail wieczoru: Sidecar

Prosty sour, podobny w składzie i smaku do opisywanego wcześniej Between the sheets, aczkolwiek nieco od niego słabszy. Znana już państwu formuła ASK w tym wypadku wygląda następująco:

  • A: koniak/brandy,
  • S: cointreau,
  • K: sok z cytryny.

Składniki w proporcjach (zazwyczaj) 2:1:1 wlewamy rutynowym gestem do shakera równie rutynowo wypełnionego kruszonym lodem, wstrząsamy i przelewamy do kieliszka koktajlowego. Jeśli odczuwamy potrzebę ubarwienia nudnawego wieczoru, możemy kieliszek przed nalaniem wzbogacić o ocukrzony brzeg, przygotowany w analogiczny sposób, jak słony brzeg przy Margaricie.

Jak zwykle zachęcam do eksperymentów w doborze proporcji (spotkałem się z wersjami 6:3:1 oraz 4:2:1, jak również paroma innymi mniej popularnymi wariantami) oraz składników. Popularniejsze możliwości to Chelsea Sidecar/White Lady (z ginem zamiast brandy) oraz Rum Sidecar (z brązowym lub ciemnym rumem). Bliskim kuzynem jest też wspomniana wcześniej Margarita (z tequilą i sokiem z limonki).

PS. Zdjęcie na licencji Creative Commons z serwisu Flickr autorstwa TheCulinaryGeek.

I’m Blue

Jeśli zastanawiali się Państwo kiedyś, czemu likier Blue Curaçao jest niebieski, to niestety wytłumaczenie jest więcej niż prozaiczne. Jest niebieski nie ze względu na dodatek jakiegoś wyjątkowo egzotycznego owocu (przygotowywany jest na bazie skórek gorzkich owoców Laraha, krewniaków pomarańczy), tylko ze względu na niebieski barwnik spożywczy.

Proponuję się tym jednak nie zrażać, jako że ten alkohol o pomarańczowym aromacie jest składnikiem wielu interesujących drinków, które dodatkowo bardzo zyskują na wyglądzie dzięki niecodziennej barwie. O jednym z nich, czyli Blue Margarita, pisałem już wcześniej. Dziś inny członek rodziny, bardzo popularny wśród moich znajomych Electric Lemonade.

Skład:

  • 60 ml białego rumu lub wódki,
  • 30 ml Blue Curaçao,
  • sprite lub inny gazowany napój o smaku cytrynowym,
  • odrobina soku cytrynowego.

Rum (lub wódkę, ale naprawdę polecam tutaj rum), Curaçao i sok cytrynowy wlewamy do szklanki typu highball wypełnionej kostkami lodu, po czym zalewamy lemoniadą. Gotowy napój przyozdabiamy plasterkiem cytryny.

Jeśli spodobał nam się efekt kolorystyczny, to pamiętajmy, że Curaçao jako likier pomarańczowy może zastąpić w wielu przepisach stosowany przeze mnie w tej roli triple sec/cointreau. Warto wtedy również zamiast innych wyrazistych kolorystycznie składników wykorzystać bardziej bezbarwne substytuty (na przykład colę zastąpić spritem). Dla przykładu, opisywaną ostatnio Long Island Iced Tea możemy właśnie w ten sposób przerobić otrzymując cocktail nazywany Electric Iced Tea lub (bardziej dosadnie) Adios Motherfuckers.

Edycja 2010-10-04: Dodałem zdjęcie.