Tag Archives: tequila

Cocktail wieczoru: Sidecar

Prosty sour, podobny w składzie i smaku do opisywanego wcześniej Between the sheets, aczkolwiek nieco od niego słabszy. Znana już państwu formuła ASK w tym wypadku wygląda następująco:

  • A: koniak/brandy,
  • S: cointreau,
  • K: sok z cytryny.

Składniki w proporcjach (zazwyczaj) 2:1:1 wlewamy rutynowym gestem do shakera równie rutynowo wypełnionego kruszonym lodem, wstrząsamy i przelewamy do kieliszka koktajlowego. Jeśli odczuwamy potrzebę ubarwienia nudnawego wieczoru, możemy kieliszek przed nalaniem wzbogacić o ocukrzony brzeg, przygotowany w analogiczny sposób, jak słony brzeg przy Margaricie.

Jak zwykle zachęcam do eksperymentów w doborze proporcji (spotkałem się z wersjami 6:3:1 oraz 4:2:1, jak również paroma innymi mniej popularnymi wariantami) oraz składników. Popularniejsze możliwości to Chelsea Sidecar/White Lady (z ginem zamiast brandy) oraz Rum Sidecar (z brązowym lub ciemnym rumem). Bliskim kuzynem jest też wspomniana wcześniej Margarita (z tequilą i sokiem z limonki).

PS. Zdjęcie na licencji Creative Commons z serwisu Flickr autorstwa TheCulinaryGeek.

Long Island Iced Tea

Dziś coś zdecydowanie nie dla słabych duchem. Teoretycznie longdrink, tym niemniej od typowego longdrinka różni się tym, że nie składa się z niewielkiej ilości alkoholu zalanej lemoniadą.

Skład:

  • 20 ml wódki
  • 20 ml ginu
  • 20 ml tequili
  • 30 ml ciemnego rumu
  • 20 ml cointreau (opcjonalnie)
  • 20 ml soku z cytryny
  • cola

Składniki wlewamy do wysokiej szklanki wypełnionej lodem w kostkach (przypominam: nie żałujemy!) i uzupełniamy colą. Jeśli jesteśmy w kreatywnym nastroju, to szklankę możemy przyozdobić ćwiartkami cytryn lub limonek.

Jak widać po przepisie, napój nie ma zbyt wiele wspólnego z mrożoną herbatą. Skąd więc nazwa? Jako że cocktail jest relatywnie młody (powstał około 1970 r.), możemy do lamusa odłożyć krążące legendy, jakoby został wymyślony w czasach Prohibicji, by stworzyć pozory picia czegoś niewinnego. Moja prywatna teoria brzmi, że źródłem nazwy jest po prostu to, że drink ten (zwłaszcza z cytryną) wygląda, a często do pewnego stopnia smakuje podobnie jak swój bezalkoholowy imiennik.

Skool!

PS. Zdjęcie na licencji Creative Commons z serwisu Flickr autorstwa Jeremy’ego Brooksa.

Margarita

Kolejny ze słynnych cocktaili typu sour. Formuła:

  • A=tequila,
  • S=cointreau,
  • K=sok z limonek

Składniki (w proporcjach 3:1:2) wlewamy do shakera z kruszonym lodem, wstrząsamy i przelewamy do schłodzonego kieliszka cocktailowego. Jako alternatywę możemy też tego drinka przygotować bezpośrednio w szklance z kruszonym lodem, podobnie jak klasyczne Daiquiri.

Na specjalną uwagę zasługuje naczynie, w którym podajemy cocktail. Tradycyjnie kieliszek lub szklankę z margaritą przygotowuje się w wersji ze „słonym brzegiem”, czyli zwilżając rozkrojoną limonką brzeg (zewnętrzny!) i obtaczając go w rozsypanej na talerzyku soli. Istotne jest, aby sól znalazła się na zewnątrz i nie mieszała się z wlewanym następnie napojem.

O wielu odmianach margarity, które znajdziemy w meksykańskich restauracjach, jeszcze kiedyś napiszę. Na razie wspomnę jedynie o jednej z bardziej popularnych odmian, czyli Blue Margarita, w której cointreau zastępujemy Blue Curacao, resztę przepisu pozostawiając bez zmian.

Państwa zdrowie!

Edycja 2010-10-07: Zdjęcie.

Krwawa Mańka

Na życzenie gości — przepis na Bloody Mary. Składniki:

  • 1/3 wódki,
  • 2/3 soku pomidorowego,
  • niewielka ilość soku z cytryny (w tej roli może również wystąpić odrobina kwasu z kiszonych ogórków, jeśli ktoś dysponuje).

Składniki wlewamy do szklanki typu highball, mieszamy i przyprawiamy do smaku solą, pieprzem, tabasco i sosem Worcester, po czym dodajemy kilka kostek lodu i przyozdabiamy ćwiartką cytryny lub łodygą selera naciowego.

Jeśli czujemy się w nastroju na mały eksperyment, polecam spróbować zastąpić wódkę innym lubianym alkoholem (z przyczyn oczywistych odradzam słodkie likiery). Możemy w ten sposób osiągnąć efekty znane jako Bloody Geisha (gdzie wódkę zastępuje sake), Bloody Maria (z tequilą) lub Ruddy Mary (z ginem).

Jeśli akurat nie mamy ochoty na alkohol, to warto pamiętać, że cocktail ten, pod nazwą Virgin Mary, występuje również w wersji bezalkoholowej, w której całkowicie pomijamy wódkę. Można dyskutować, czy przyprawiony sok pomidorowy zasługuje na własną nazwę, nie dziwię się więc Australijczykom, którzy tę kombinację nazywają Bloody Shame (czyli „straszny obciach”).

Bardzo wolny Meksyk

Przy okazji którejś z wizyt w Warszawie zdarzyło się nam jeść obiad w (skądinąd bardzo miłej) restauracji Luizjana w centrum handlowym Arkadia. Mall to nie jest zazwyczaj miejsce, w którym spodziewamy się rewelacji, jeśli idzie o kuchnię i napitki, tym przyjemniejsze było pozytywne zaskoczenie. Miłośnikom dobrej kuchni amerykańskiej, tex-mex i cajun polecam, szczególnie że ceny (zwłaszcza jak na stolicę) bardzo umiarkowane. Ale dość tej dygresji, wracamy do drinków.

Właśnie w tej restauracji miałem okazję spróbować bardzo ciekawego longdrinka, który na jakiś czas stał się nawet moim ulubionym. Nazwany w karcie Black & Black, mógłby równie dobrze nosić nazwę Mexico Libre przez narzucające się podobieństwo do opisywanego tu już Cuba Libre. Równie prosty, jak w przypadku oryginału, była też przepis: do szklanki typu highball wlewamy dwie części tequili (po paru eksperymentach skłaniałbym się tutaj do złotej) oraz jedną część cointreau, wrzucamy lód i pokrojoną w ćwiartki limonkę i zalewamy to wszystko colą.