Nie mogłem ostatnio nie zetknąć się z małym dramatem, jaki wywołała informacja, że James Bond w najnowszym filmie będzie pił piwo Heineken. Jako fan całej serii (zarówno filmów, jak i książek) muszę wyznać, że nie do końca rozumiem związany z tym skandal. Nie jest to ani pierwsza okazja, przy której słynny agent 007 będzie pił piwo – wszak raczył się właśnie Heinekenem w powieści Goldfinger.
Wypada też pamiętać, że słynny bondowski cocktail, czyli Vodka Martini (shaken, not stirred, if you give a damn), jest również efektem product placementu – jego pojawienie się w filmach wiązało się w znacznej mierze z kampanią reklamową wódki Smirnoff, która (dość skutecznie) próbowała w początku lat 60 znaleźć swoje miejsce na amerykańskim rynku.
Vodka martini, choć najsilniej utrwalone w świadomości odbiorców, nie jest w żadnym razie najpopularniejszym drinkiem Bonda. Nieistniejąca już strona Make Mine a 007 (na szczęście jej kopia zachowała się w Internet Archive) jednoznacznie pokazuje, że najpopularniejszym napojem agenta 007 jest… szampan! Vodka Martini zajmuje drugą pozycję w przypadku filmów, a dopiero piątą w powieściach, gdzie króluje bourbon, sake (dzięki You Only Live Twice), szampan i szkocka z wodą sodową.
Aby poczuć się jak tajny agent MI6 do zadań specjalnych, zmieszajmy sobie dzisiaj ten ostatni drink. Wpiszemy się tym samym w wielowiekową tradycję, w ramach której był to jeden z popularniejszych sposobów podawania whisky na obszarze imperium brytyjskiego.
Składniki:
- 100 ml whisky (tradycyjnie szkockiej, ale irlandzka lub kanadyjska też się nieźle sprawdza),
- 100 ml wody sodowej.
Whisky wlewamy do szklaneczki Old Fashioned wypełnionej kostkami lodu. Dolewamy wodę sodową. Całość przyozdabiamy paskiem skórki cytrynowej. Służbie zlecamy wyprzęgnięcie wielbłądów i zwiększenie wydajności wachlowania.
2 komentarze