Tag Archives: brandy

Cocktail wieczoru: Brandy Naranja

Po dłuższej przerwie przepis na nowy, w dodatku autorski, cocktail. W konstrukcji nieco podobny do Chihuahua, składa się z dwóch części koniaku lub brandy i jednej części cointreau, z dodatkiem plasterka pomarańczy. Składniki mieszamy w szklaneczce lowball z paroma kostkami lodu lub neat, czyli bez dodatków.

Autorski charakter tego cocktailu jest dla mnie niejakim zaskoczeniem — kombinacja ta powstała opisywaną przy okazji Chihuahua metodą dodawania cointreau do różnych napojów, w tym przypadku do koniaku. Zaraz po przygotowaniu drinka rzuciłem się sprawdzać w Internecie, jak też nazywa się przygotowany w ten sposób napój, po czym stwierdziłem z niejakim zaskoczeniem, że taka kombinacja jak dotąd nie dorobiła się nazwy. Wykorzystując tę rzadką okazję pozwoliłem sobie nazwać stworzony w ten sposób cocktail Brandy Naranja.

Brindis!

Cocktail wieczoru: Sidecar

Prosty sour, podobny w składzie i smaku do opisywanego wcześniej Between the sheets, aczkolwiek nieco od niego słabszy. Znana już państwu formuła ASK w tym wypadku wygląda następująco:

  • A: koniak/brandy,
  • S: cointreau,
  • K: sok z cytryny.

Składniki w proporcjach (zazwyczaj) 2:1:1 wlewamy rutynowym gestem do shakera równie rutynowo wypełnionego kruszonym lodem, wstrząsamy i przelewamy do kieliszka koktajlowego. Jeśli odczuwamy potrzebę ubarwienia nudnawego wieczoru, możemy kieliszek przed nalaniem wzbogacić o ocukrzony brzeg, przygotowany w analogiczny sposób, jak słony brzeg przy Margaricie.

Jak zwykle zachęcam do eksperymentów w doborze proporcji (spotkałem się z wersjami 6:3:1 oraz 4:2:1, jak również paroma innymi mniej popularnymi wariantami) oraz składników. Popularniejsze możliwości to Chelsea Sidecar/White Lady (z ginem zamiast brandy) oraz Rum Sidecar (z brązowym lub ciemnym rumem). Bliskim kuzynem jest też wspomniana wcześniej Margarita (z tequilą i sokiem z limonki).

PS. Zdjęcie na licencji Creative Commons z serwisu Flickr autorstwa TheCulinaryGeek.

Cocktail wieczoru: Stinger

Prosty i pyszny cocktail deserowo-wieczorowy — do niskiej szklaneczki wlewamy pół na pół koniak i biały likier miętowy, dodajemy parę kostek lodu i energicznie mieszamy. Znakomity zwłaszcza w lecie, gdy smak mięty daje przyjemne uczucie chłodu, ale nie odmawiajmy go sobie również w czasie zimowych wieczorów.

PS. Zdjęcie na licencji Creative Commons z serwisu Flickr autorstwa Kenna Wilsona.

Between the sheets

Może dziś jakiś cocktail?

Between the sheets podpowiedziała mi znajoma w czasach, gdy moja przygoda z napojami mieszanymi dopiero się zaczynała. Moim ulubionym przepisem podówczas była opisywany wcześniej Cuba Libre i drogą eksperymentów doszedłem właśnie do wniosku, że zdecydowanie lepiej smakuje mi wersja przygotowana z użyciem ciemnego rumu. Powstało zatem pytanie, do czego właściwie można wykorzystać rum biały. Jedną z propozycji było daiquiri (o którym kiedyś jeszcze napiszę), kolejną zaś — opisywany dziś cocktail.

Przepis jest prosty banalnie:

  • 40 ml białego rumu
  • 40 ml Cointreau
  • 40 ml koniaku lub brandy,
  • 5-10 ml soku z cytryny

Składniki wlewamy do shakera wypełnionego kruszonym lodem, mocno wstrząsamy i przelewamy (odcedzając) do kieliszka koktajlowego.

Lojalnie uprzedzam osoby nienawykłe, że jest to typowy cocktail, czyli napój dość mocny. Przyjaciel z dzieciństwa mojego przyjaciela Jarka podczas pewnej imprezy stwierdził: „Dawno temu myślałem, że drink to takie coś, gdy do szklanki wlewamy odrobinę alkoholu i zalewamy to lemoniadą lub sokiem. Odkąd poznałem Jarka wiem, że drink to bywa też wóda zmieszana z wódą i wódą”. Tak jest i w tym przypadku, więc proszę nie kasłać, że smak alkoholu jest odczuwalny.

Prosit!

Edycja 2010-09-26: Uzupełniłem artykuł o zdjęcie (i poprawiłem jednostki miar).