Święta, święta i po świętach… to jest, chciałem powiedzieć, blog znowu zaliczył solidną przerwę. Nie będę się próbował nawet krygować, jak jest mi z tego powodu wstyd i przykro, chociaż jest, ale cóż zrobić — obowiązki rodzinne, dom, praca, mało czasu, kruca bomba.
Że mamy znowu prawie lato, sezon grillowy w pełni (chyba że akurat leje), spróbuję zaproponować serię cocktaili i longdrinków o tematyce i smakach odpowiednich dla tej aury. Na początek cocktail nawiązujący (chociaż tylko grą słów) do znanej powieści pani Harper Lee Zabić drozda (To Kill A Mockingbird). Chodzi oczywiście o longdrinka pod dowcipną nazwą… Tequila Mockingbird.
Przepis jest nieco bardziej skomplikowany niż zwykle u mnie. Do wysokiej szklanki wypełnionej lodem wlewamy kolejno:
- 50 ml tequili
- 15 ml cointreau/triple sec
- 30 ml soku żurawinowego
- 60 ml soku pomarańczowego
Mieszamy, po czym na sam wierzch wlewamy (już nie mieszając) 15 ml blue curacao. Przyozdabiamy słomką, parasolką, plasterkiem pomarańczy i gipsowym krasnalem i idziemy sprawdzić, czy steki na grillu nie nabrały przypadkiem nazbyt czarnego odcienia.