Bar otwarty!

Witam. Czego się Państwo napiją?

Na początek klasyka longdrinków, czyli Cuba Libre. Wszyscy znają, nawet jeśli o tym nie wiedzą — w najprostszej wersji to po prostu rum z colą. I jak z każdym, nawet najprostszym drinkiem, odrobina staranności bardzo poprawia efekt.

Przepis, który zazwyczaj stosuję, jest następujący: szklankę typu highball napełniamy kostkami lodu i kilkoma ćwiartkami limonki, wypełniamy do 1/3 ciemnym rumem i uzupełniamy colą. W przypadku wyjątkowych braków w zaopatrzeniu można zrobić wersję bez limonek, ale odradzam, jako że napój zdecydowanie na tym traci. Zastąpienie limonki cytryną jest możliwe, ale daje nieco inny wariant smakowy.

Celowo pominąłem do tej pory kwestię, jakiego rumu użyć. Zdecydowanie odradzam biały rum, który po zmieszaniu z colą nieco ginie. W zasadzie dowolny złoty lub ciemny rum powinien się w tym zastosowaniu dobrze sprawdzać, osobiście najczęściej stosuję Bacardi Black, który jest relatywnie łatwo dostępny, a dzięki nieco słodkawemu zapachowi znakomicie komponuje się z colą. Aha, i dla porządku: rum „Seniorita” to nie rum, tylko jakaś kompletna pomyłka, o istnieniu której świat powinien jak najszybciej zapomnieć.

I na koniec drobna modyfikacja, którą niedawno wypróbowałem ze świetnym skutkiem: zmniejszamy nieco ilość rumu (do ok. 1/4 szklanki), a w jego miejsce dodajemy niewielką ilość cointreau. Polecam spróbować nawet osobom, których Cuba Libre w wersji oryginalnej już kompletnie nie cieszy, bo efekt jest niezwykle ciekawy.

Skool!

Edycja 2010-09-27: Nowa, ulepszona wersja przepisu na Cuba Libre tutaj.