Lato mija, a ja niczyja… Niestety, mimo buńczucznych zapowiedzi na Facebooku tradycyjna seria Summertime nie zaczęła się z początkiem czy nawet środkiem kalendarzowego lata. Rozmaite obowiązki rodzinne i zawodowe spowodowały, że niezbyt często miałem okazję zmieszać coś oryginalnego, więc dotychczasowe upały upłynęły głównie pod znakiem Mojito, Collinsa i nieodzownego przy grillu czerwonego wina. Nie podupadamy jednak na duchu, sierpień to wciąż nie jest początek jesieni, cokolwiek myśleliby o tym staruszkowie ze znanego wiersza mistrza Waligórskiego.
Dzisiejszy przepis jest jednym z efektów moich letnich rozterek. Gdy upał ustępuje późnym wieczorem, wszyscy dostają nagle apetytu na Sangrię. Cóż jednak poradzić na prozaiczny fakt, że zgodnie z regułami sztuki napój ten musi się odstać przynajmniej z dobę, a nie zawsze mamy ochotę na substytut w rodzaju Tinto de Verano. Gdzie wola, znajdzie się i sposób, postanowiłem więc spróbować zsyntetyzować na szybko Sangrię metodą barmańską – przez mieszanie.
Składniki na pojedynczą porcję:
- 150 ml wytrawnego czerwonego wina,
- 30 ml soku pomarańczowego,
- 5 ml soku cytrynowego,
- 10 ml syropu cukrowego lub łyżeczka cukru-pudru,
- 5 ml brandy,
- woda sodowa.
Soki, syrop/cukier i brandy mieszamy w kubku i przelewamy do wysokiej szklanki wypełnionej kostkami lodu, dolewamy wino, mieszamy ponownie i dopełniamy wodą sodową. W miarę fantazji, dostępnych zasobów i resztek energii (składnik deficytowy w letni upalny wieczór) możemy przyozdobić ćwiartką cytrusa lub ananasa.
W zależności od dostępnych zasobów sok pomarańczowy możemy zastąpić innym słodkim sokiem, odradzam jednak stosowanie zbyt wyrazistych soków w rodzaju czarnej porzeczki lub ananasa – nieźle sprawdzają się natomiast mieszanki soków tropikalnych z dodatkiem owocu męczennicy żółtej (czyli passiflory lub marakui). Dobrze jest próbować w trakcie mieszania, czy dodatki nie tłumią nadmiernie smaku wina.
W praktyce imprezowej tego typu napoje najlepiej wychodzą na dzbanki – przeliczenie wszystkich objętości proporcjonalnie do pół lub całej butelki wina (750 ml, czyli mnożymy razy pięć) pozostawiam jako zadanie dla uważnego czytelnika.
Chin chin!