Hurt, czyli dzbanki w dłoń

Profesjonalny bar jest wyposażony w mnóstwo udogodnień pozwalających na szybkie przygotowywanie dużej ilości różnorodnych napojów. Służą temu choćby butelki wyposażone w specjalne zakrętki pozwalające na szybkie nalewanie odmierzonych porcji, jak również gotowe mieszanki służące do przygotowywania najpopularniejszych drinków – jak na przykład sour mix, czyli gotowa mieszanka soku cytrynowego lub limonkowego z syropem cukrowym.

Barman-amator nie ma zazwyczaj tak łatwo i w obliczu przeważających sił gości musi wykazać się pewnym sprytem, by nie spędzić całego wieczoru na przygotowywaniu drinków. Jedną z metod jest tutaj użycie dzbanka, co pozwala to na przygotowanie kilku(-nastu) drinków na raz, pod warunkiem oczywiście, że są to te same drinki – podobnie jak Henry Ford produkował swój słynny Model T w ogromnych ilościach w dowolnym kolorze, pod warunkiem, że był to kolor czarny. W dzisiejszym wpisie chciałbym udzielić Państwu kilku prostych rad, jak osiągnąć możliwie najlepsze efekty przy mieszaniu cocktaili metodą hurtową.

Sięgając po dzbanek staramy się zazwyczaj osiągnąć jeden z dwóch zasadniczych celów. Po pierwsze, możemy chcieć przygotować dużą ilość popularnego drinka, którym goście mogą się następnie raczyć we własnym zakresie. Znakomicie sprawdzają się tutaj longdrinki w rodzaju Cuba Libre, Electric Lemonade czy Screwdrivera – składające się generalnie z bazy alkoholowej z dodatkami i dość jednorodne. W takiej sytuacji w dzbanku mieszamy składniki napoju, w tym ew. kawałki owoców, ale nie dodajemy do niego lodu – cocktail z dzbanka nalewamy do szklanki uprzednio wypełnionej lodem, przykładowo z podręcznego pojemnika lub kostkarki. Zapobiegamy w ten sposób stopniowemu rozwadnianiu i rozgrzewaniu się napoju czekającego w dzbanku na kolejnych reflektantów.

Drinki oparte o napoje gazowane nie powinny stać w dzbanku zbyt długo, by nie utracić wszystkich bąbelków. W przypadku hurtowej produkcji cocktaili zawierających jako składnik uzupełniający wodę sodową (jak np. Collins czy Mojito) można temu zapobiec, przygotowując w dzbanku samą „bazę” (czyli rum z sokiem cytrynowym i cukrem w przypadku Rum Collins), a wodę sodową dodając już w szklance.

Drugim scenariuszem, w którym bardzo przydaje się dzbanek, jest zastąpienie shakera przy przygotowywaniu kilku cocktaili tego samego typu z przeznaczeniem do natychmiastowego podania. Sposób ten świetnie sprawdza się do przygotowania jednocześnie kilku Martini, Manhattanów czy też, jak na poniższym zdjęciu, Cosmo. W tym przypadku lód oczywiście wrzucamy do dzbanka razem ze składnikami, silnie mieszamy i przelewamy do schłodzonych kieliszków cocktailowych.

Pewnym wariantem ostatniego scenariusza jest wykorzystanie blendera w przypadku drinków owocowych mieszanych wraz z lodem (czyli np. Piña Colady, Margarity czy Daiquiri). Z dość oczywistych powodów miksowanie pojedynczych porcji jest nieco nieekonomiczne i pracochłonne, więc zazwyczaj chwytamy za blender w momencie, w którym mamy co najmniej kilku chętnych. Pamiętajmy, że blender rozdrabnia, więc wrzucamy do niego lód w kostkach nawet wtedy, gdy przepis żąda lodu kruszonego – wrzucenie lodu kruszonego i zmiksowanie da nam w efekcie głównie zimną wodę.

2 komentarze

  • Pingback: Tarasco Bar » Improwizacje

  • Pingback: Summertime: Sangria Bis

  • Comments are closed.