Tag Archives: brandy

Champagne Cocktail

Dzisiejszy przepis jest wprost wymarzony na weekend po Sylwestrze, gdy znajdujemy gdzieś zachomikowaną butelkę szampana. Jeśli nie zużyli jej Państwo na Kir Royal lub Mimosę, to zapraszam na Champagne Cocktail.

Przepis nie jest może aż tak stary jak Old Fashioned, ale ma już swoje lata – pierwsze wzmianki o nim pojawiają się w latach sześćdziesiątych XIX wieku, wspomina też o nim Mark Twain w wydanych w 1869 „Prostaczkach za granicą”.

Składniki:

  • Kostka/łyżeczka cukru,
  • Angostura bitters,
  • (opcjonalnie) 30 ml brandy lub koniaku,
  • Szampan.

Cukier nasączamy Angosturą i wrzucamy na dno kieliszka do szampana lub kieliszka cocktailowego. Opcjonalnie dodajemy brandy, po czym dopełniamy szampanem i przyozdabiamy paskiem skórki cytrynowej. Ze względu na konieczność otwarcia butelki powyższy cocktail wychodzi najlepiej w seriach po 4-5 porcji.

PS. Zdjęcie na licencji Creative Commons z serwisu Flickr autorstwa Reese’a C. Lloyda.

Summertime: In vino veritas

Co prawda jesień za pasem, ale póki co pogoda zachęca do kontynuacji cyklu Summertime. Dziś dwa przepisy, do których zabierałem się od powrotu z wakacji w Barcelonie. Zacznijmy od Sangrii.

Niewątpliwie jeden z lepiej znanych hiszpańskich produktów ma tyleż przepisów, co wykonawców. Jak zawsze, tak i w tym przypadku zachęcam do eksperymentów i dopasowywania bazowego przepisu do własnych preferencji.

Składniki:

  • 1 butelka czerwonego wytrawnego wina,
  • 1-2 pomarańcze,
  • 1 cytryna lub limonka,
  • nieduża miseczka wiśni Maraschino, jagód, kawałków ananasa, jabłek, gruszek, brzoskwini lub innych słodkich owoców,
  • (opcjonalnie) pół szklaneczki brandy
  • (opcjonalnie) pół szklanki syropu cukrowego lub szklanka soku pomarańczowego.

Pokrojone owoce, wino i inne składniki wlewamy do dużego naczynia i odstawiamy do lodówki na 24 godziny, co pozwoli owocom i winu wymieszać wzajemnie aromaty. Bezpośrednio przed spożyciem przelewamy do dzbanka, dodając kostki lodu i opcjonalnie ok. 1/4 objętości wody sodowej.

Brzmi pracochłonnie? Nie dziwi zatem, że jest to w Hiszpanii produkt przygotowywany głównie dla turystów. Lokalni mieszkańcy piją zazwyczaj prostszy napój, znany jako Tinto de Verano (dosł. letnie czerwone wino), składający się w równych proporcjach z czerwonego wina i lokalnej lekkiej lemoniady (gaseosa), niestety rzadko spotykanej poza Półwyspem Iberyjskim.

Ale do czego miksologia. Chcąc odtworzyć smak Tinto de Verano w domu mieszamy następujące składniki:

  • 100 ml czerwonego wina,
  • 50 ml lemoniady (np. Sprite lub 7up),
  • 50 ml wody sodowej.

Składniki wlewamy do wysokiej szklanki wypełnionej kostkami lodu i czym prędzej wypijamy, aby ochłodzić zgrzany wysokimi temperaturami organizm.

Chin Chin!PS. Zdjęcie na licencji Creative Commons z serwisu Flickr autorstwa TheCulinaryGeek.

Francuski łącznik z ojcem chrzestnym

Dzisiaj chciałem zaprosić Państwa na jednego z kilku podobnych cocktaili stworzonych na bazie Amaretto. Włoska nazwa tego likieru jest zdrobnieniem od słowa amaro (gorzki), jako że jego słodko-migdałowo-ziołowy smak jest zdecydowanie łagodniejszy niż typowe amaro, czyli nalewki typu bitters, jak Campari czy Fernet.

Wszystkie dzisiejsze cocktaile mają bardzo podobną formułę:

  • 40 ml Amaretto,
  • 40 ml drugiego alkoholu.

Oba składniki wlewamy do niskiej szklaneczki z kilkoma kostkami lodu i mieszamy.

Jak sugeruje tytuł dzisiejszej notki, w zależności od wybranego drugiego komponentu cocktail nosi różne nazwy – wersja z koniakiem znana jest jako French Connection, Godfather to mieszanka ze szkocką whisky, zaś Godmother – z wódką.

PS. Zdjęcie na licencji Creative Commons z serwisu Flickr autorstwa Reese’a Lloyda.

Pradziadek przy saniach

Dziś chciałbym zaproponować Państwu Old Fashioned. Jest to jedna z najstarszych receptur, prawdopodobnie pierwsza, do której zastosowano nazwę „cocktail”, przynajmniej w druku. W odpowiedzi na list czytelnika redaktor pisma The Balance and Columbia Repository z Hudson odpowiedział w maju 1806 roku, że cocktail to „mocna mieszanka alkoholu, wody, cukru i bitters”. Jak widać, definicja ta była istotnie węższa od współczesnej, gdzie cocktailem nazywa się w zasadzie dowolną mieszankę z zawartością alkoholu (a i to nie zawsze jest pewne).

Klasyczne Old Fashioned przyrządzamy z następujących składników:

  • kostka/łyżeczka cukru,
  • odrobina Angostura bitters,
  • łyżka wody,
  • 50-60 ml whisky (szkockiej, bourbona lub rye).

Cukier zalewamy odrobiną wody i dwiema łyżeczkami (10 ml) whisky w niskiej szklaneczce. Mieszamy aż do rozpuszczenia, dodajemy niewielką ilość Angostury, kilka kostek lodu, resztę whisky, mieszamy, przyozdabiamy kawałkiem skórki cytrynowej lub wisienką cocktailową i podajemy z łyżeczką/mieszadełkiem.

Przez wszystkie lata swojego istnienia cocktail ten obrósł w rozmaite modyfikacje. Podstawową jest, oczywiście, zmiana bazowego alkoholu, co daje nam Brandy lub Rum Old Fashioned. Inną możliwością jest dodanie do gotowego cocktailu wody sodowej, co osłabia smak alkoholu – jest to zdecydowanie późniejszy dodatek i jak łatwo się domyślić, nie cieszy się nadmiernym uznaniem purystów, zdaniem których wody w Old Fashioned powinno być tylko tyle, by rozpuścić cukier. Często zamiast cukru i wody używa się gotowego syropu cukrowego, co ułatwia przygotowanie i daje bardziej jednolity smak. Ciekawym dodatkiem może być użycie owoców cytrusowych, częste zwłaszcza na południu Stanów Zjednoczonych, gdzie Old Fashioned przygotowuje się z użyciem rozgniatanych cytryn, limonek lub pomarańczy w miejsce cukru i części bitters.

Państwa zdrowie!

Summertime: I wish I was in Dixie

Na pożegnanie lata (i aby wykorzystać wciąż zielone krzaczki świeżej mięty) dziś cocktail będący wizytówką południowych stanów USA: Mint Julep. Jeden ze starszych drinków – pierwsze wzmianki o nim pochodzą z początku XIX wieku – pierwotnie był po prostu dowolnym mocnym alkoholem z dodatkiem rozgniecionych listków mięty. Gdy niedługo później trafił do Waszyngtonu, przywieziony przez senatora Henry’ego Claya z Kentucky, był już bliższy swojej współczesnej wersji, słodkiej i opartej na bourbon whiskey.

Przepis na Mint Julep nie jest może bardzo pracochłonny, ale wymaga nieco uwagi i wprawy. Do schłodzonej niskiej szklaneczki typu old fashioned wlewamy dwie łyżeczki wody i dwie łyżeczki cukru pudru (alternatywnie możemy je zastąpić dwiema-trzema łyżeczkami syropu cukrowego), 10 ml bourbona i 6-10 świeżych listków mięty. Listki rozgniatamy specjalnym tłuczkiem lub trzonkiem łyżeczki, by uwolniły swój charakterystyczny zapach i smak, jednocześnie mieszając się z cukrem i whiskey. Następnie szklaneczkę wypełniamy rozdrobnionym lodem, do którego wlewamy resztę (zazwyczaj ok. 50-60 ml) bourbona i ewentualnie odrobinę wody, jeśli kogoś mocny alkohol gryzie w język. Całość ponownie mieszamy i podajemy ze słomką i dwiema gałązkami mięty na tarasie naszej rezydencji, po czym wypijamy obserwując okoliczne pola bawełny.

W wersji z bourbonem jest to tradycyjny napój stanu Kentucky — podczas dorocznych wyścigów konnych Kentucky Derby widzowie wypijają przez dwa dni ponad 120 tysięcy porcji, tradycyjnie podawanych nie w szklance, ale w ozdobnym cynowym lub srebrnym kubku (co ma poniekąd, oprócz historycznego, uzasadnienie wizualne – zmasakrowane listki mięty często nie wyglądają nazbyt zachęcająco). Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przygotować ten cocktail w wersji Brandy lub Rum Julep (do tego ostatniego sugerowałbym użycie dosyć aromatycznego ciemnego rumu, na przykład mojego ostatniego faworyta w tej kategorii, Angostura Dark). Inny południowy stan dorobił się nawet własnej specjalnej wersji, znanej jako Georgia Julep – zamiast bourbona używamy w niej 40 ml koniaku i 10 ml likieru brzoskwiniowego, jednocześnie odpowiednio zmniejszając ilość cukru.

Cheers!