Tag Archives: Cointreau

Pegu Cocktail

Za oknem właśnie przymrozek, więc niech choć dzisiejszy cocktail poprowadzi nas w bardziej tropikalne klimaty. Zapraszam dziś ponownie na Daleki Wschód, do Pegu Club, ekskluzywnego klubu dla kolonialnej elity, istniejącego od 1885 do 1941 na przedmieściach Rangun w brytyjskiej wówczas Birmie. Dzisiejszy cocktail został po raz pierwszy zmieszany tam w latach 20 XX wieku, zaś w zachodnich barach zagościł kilka lat później (opisuje go m. in. wspominany już zbiór Savoy Cocktail Book Harry’ego Craddocka).

Składniki Pegu Cocktail to:

  • 90 ml ginu,
  • 30 ml białego curaçao lub triple sec/Cointreau,
  • 15-30 ml soku z limonek,
  • kilka kropel Angostura bitters,
  • kilka kropel orange bitters.

Składniki wstrząsamy w shakerze i przelewamy do schłodzonego kieliszka cocktailowego. Klasyczną ozdobą jest plasterek/łódka z limonki, aczkolwiek ze względu na smak, dzięki zmieszaniu ginu z limonką i bitters, nieco przypominający grejpfruty, często stosowaną ozdobą jest też pasek skórki grejpfrutowej lub ćwiartka plasterka tego owocu.

Państwa zdrowie, i oby mrozy szybko ustąpiły wiosennemu i letniemu ciepłu!

Blue Monday

Na dzisiejszy cocktail natrafiłem przeglądając dostępną literaturę i blogi w poszukiwaniu ciekawego przepisu z użyciem blue curaçao (innego niż opisywane wcześniej). Receptura pochodzi z wspominanego już American Bar w londyńskim hotelu Savoy i została opublikowana po raz pierwszy w 1930 w zbiorze przepisów Savoy Cocktail Book zebranych przez ówczesnego szefa baru Harry’ego Craddocka. Warto wspomnieć, że jest to najprawdopodobniej jeden z pierwszych cocktaili opartych o wódkę, która w latach 30 dopiero zyskiwała sobie miejsce w barach europejskich, a na swój sukces po drugiej stronie oceanu musiała poczekać aż do lat 50.

Składniki:

  • 3 części (90 ml) wódki,
  • 1 część (30 ml) triple sec,
  • ½ części (15 ml) blue curaçao.

Składniki wstrząsamy w shakerze i przelewamy do schłodzonego kieliszka cocktailowego, który możemy przyozdobić plasterkiem pomarańczy lub paskiem skórki pomarańczowej (orange twist).

PS. W tym tygodniu wpis nieco wcześniej niż zwykle, z powodów dość oczywistych. Mam nadzieję, że zasoby Tarasco Bar przydadzą się Państwu w przygotowaniach imprezowych, szczególnie odkąd dostępna jest funkcja wyszukiwania. Życzę szampańskiej zabawy i mnóstwa ciekawych drinków w Nowym Roku!

Improwizacje

Częstym problemem, z którym stykam się jako barman-amator, jest przygotowywanie drinków na gościnnych występach, z dala od własnego barku, w którym mam składniki niezbędne do swoich ulubionych przepisów. Czasem nie jest tak źle, gdy problem sprowadza się do braku jednego bardziej egzotycznego miksera lub buteleczki bitters, bywa jednak i tak, że stajemy w obliczu barku wyposażonego jedynie w butelkę wódki i napój gazowany o smaku truskawkowym. Z tak ekstremalnym przypadkiem nie stykam się na szczęście aż tak często (bo też i co można w takiej sytuacji zrobić poza udaniem się na zakupy), ale i pośrednie fazy problemu potrafią czasem przysporzyć nieco kłopotu, osobliwie gdy publiczność, zachęcona smakowitymi opisami z tego bloga, głośno domaga się, by coś zmieszać.

Podstawowa rada w takiej sytuacji brzmi: grunt to elastyczność, umiejętność improwizacji i odrobina praktyki. Co bardzo polecam w sytuacjach imprezowych, to taktyczne przygotowanie na dzień dobry dzbanka lub kilku jakiegoś prostego longdrinka (w rodzaju Screwdrivera, Cuba Libre czy Electric Lemonade), co zaspokoi pierwsze pragnienie i pozwoli skupić się na planowaniu dalszych posunięć. Przydaje się też odrobina praktyki i znajomość wariantów rozmaitych cocktaili – przykładowo większość cocktaili z ginem ma również odpowiedniki bazowane na wódce, podobna prawidłowość zachodzi między whisky, brandy i złotym lub ciemnym rumem, aczkolwiek tego typu substytuty wymagają pewnego wyczucia. Przydają się również dostępne na popularne smartfony aplikacje w rodzaju Mixology czy Cocktail Flow, pozwalające na zdefiniowanie alkoholi i mikserów dostępnych w barku i ograniczenie listy przepisów do takich, które da się przygotować z dostępnych składników. Na koniec wreszcie nie możemy zapomnieć, że większość cocktaili można łatwo zepsuć próbując oszczędzać na lodzie, a wiemy już skądinąd, że cocktail ma być zimny!

Gdy wreszcie poczujemy się już wystarczająco pewnie, możemy popuścić wodze fantazji i spróbować z dostępnych składników zmieszać coś całkiem oryginalnego. Ryzyko sprokurowania drinka całkowicie niepijanego w przypadku typowych zamówień imprezowych (którymi, nie oszukujmy się, będą raczej rozmaite longdrinki na bazie soków i napojów gazowanych) jest raczej niewielkie, o ile oczywiście zachowamy minimum smaku i zdrowego rozsądku, który powstrzyma nas od przygotowania wariantu Bloody Mary na bazie likieru kawowego. Poniżej przykładowy przepis, który w ten sposób powstał tydzień temu podczas jednej z imprez w Warszawie, gdzie gościłem przejazdem – na cześć gospodyni nazwałbym go Kaja’s Punch ze względu na bliskie pokrewieństwo z opisywanym wcześniej Planter’s Punch.

Składniki:

  • 50 ml złotego lub ciemnego rumu (w tym konkretnym przypadku był to dosyć oryginalny wariant, a mianowicie hiszpański Ron Miel, czyli rum miodowy, co miało pewne konsekwencje, o których poniżej),
  • 50 ml soku pomarańczowego,
  • 50 ml soku ananasowego,
  • 20 ml soku cytrynowego,
  • Łyżka syropu żurawinowego (może być też malinowy lub inny podobny – zastosowałem żurawinowy, by nieco skompensować słodycz głównego alkoholu),
  • (opcjonalnie) 20 ml białego likieru curaçao lub triple sec.

Składniki wlewamy do wysokiej szklanki wypełnionej kostkami lodu, mieszamy i podajemy. Curaçao dodajemy wyłącznie w przypadku stosowania zwykłego rumu, gdyż w przypadku używanego przeze mnie rumu miodowego cocktail wychodził wtedy nieco za słodki. Z podobnych względów wymaga pewnej uwagi dobór proporcji syropu i soku cytrynowego. Ze względów estetycznych odradzam stosowanie w tym wypadku blue curaçao, jako że w połączeniu z sokiem i syropem nadaje to cocktailowi niezbyt apetyczny wygląd, dający się określić jako „woda wyżęta z brudnej szmaty”.

Państwa zdrowie, i zachęcam do eksperymentów!

Boulevard

Dzisiejszy cocktail pochodzi z przełomu lat 30 i 40 XX wieku, a po raz pierwszy w obecnej formie został opisany w książce „The Fine Arts Of Mixing Drinks” Davida Embury’ego z 1949. W swojej formie jest bliskim krewnym opisywanego wcześniej Manhattana, aczkolwiek dzięki dodatkowi likieru pomarańczowego o dużo łagodniejszym smaku.

Składniki:

  • 60 ml whiskey (rye, kanadyjskiej lub bourbona),
  • 20 ml Grand Marnier (w ostateczności możemy się też poratować Cointreau lub innym triple sec),
  • 20 ml wytrawnego wermutu,
  • kilka kropel orange bitters.

Składniki wstrząsamy i przelewamy do kieliszka cocktailowego.

Standardowo ozdabiamy paskiem skręconej skórki pomarańczowej (orange twist), ale jeśli chcemy spróbować czegoś bardziej widowiskowego, to proponuję w ramach ozdoby przygotować opaloną skórkę (flamed orange peel). W tym celu szeroki pasek skórki pomarańczowej podgrzewamy lekko nad zapałką, po czym wyciskamy przez płomień, by skarmelizowane olejki eteryczne wylądowały na powierzchni cocktailu. Opieczoną skórką wycieramy brzegi kieliszka i wrzucamy do napoju. Całość procesu możemy obejrzeć na poniższym clipie:

Red Lion

Cocktail, na który chciałem Państwa dziś zaprosić, jest względnie młody, pochodzi bowiem z roku 1933. Jego autorem jest Arthur Tarling, barman Café Royal w Londynie, który w tym właśnie roku wygrał za jego pomocą londyński konkurs cocktailowy. Przepis trafił następnie do wydanej sumptem United Kingdom Bartender’s Guild Café Royal Cocktail Book.  Oryginalnie przewidziany jako cocktail deserowy, znakomicie sprawdza się też w roli lekkiego owocowego aperitifu.

Składniki:

  • 40 ml ginu,
  • 40 ml Grand Marnier,
  • 20 ml soku cytrynowego,
  • 20 ml soku pomarańczowego,
  • (opcjonalnie) łyżeczka grenadyny.

Gin, Grand Marnier (jeśli nie dysponujemy tym znakomitym likierem pomarańczowym, to z pewną stratą na smaku możemy poratować się Cointreau lub innym triple sec) i soki mieszamy w shakerze i przelewamy do schłodzonego kieliszka cocktailowego. Dla lepszego efektu można ocukrzyć brzeg kieliszka lub też ozdobić go, jak na zdjęciu poniżej, ćwiartką pomarańczy i paskiem skórki cytrusowej.

Cheers!