Płynąć chcę na wschód, za Suez, gdzie jest dobrem każde zło, gdzie przykazań brak dziesięciu i pić można aż po dno… Ten cytat z Kiplinga przypomina mi się zawsze, gdy myślę o byłych brytyjskich koloniach na dalekim wschodzie – a o czym myśleć, gdy na dworze ponowny atak lata, a w ręku Singapore Sling?
Dzisiejszy cocktail powstał na początku XX wieku, a jego autorem jest Ngiam Tong Boon, barman pracujący w Raffles Hotel w Singapurze. Współczesny oficjalny przepis IBA jest próbą odtworzenia smaku oryginału po wielu dekadach uproszczeń, kiedy cocktail ten przygotowywano głównie z prefabrykowanego miksu.
Składniki:
- 40 ml ginu,
- 20 ml wiśniówki,
- dwie łyżeczki grenadyny dla koloru,
- Po łyżeczce cointreau (koniecznie) i likieru Benedictine (opcjonalnie, ale bardzo zalecane),
- 30 ml soku cytrynowego,
- 80 ml soku ananasowego,
- Kilka kropel Angostura i orange bitters.
Składniki wstrząsamy w shakerze i przelewamy do wysokiej szklanki zawierającej kilka kostek lodu, którą przyozdabiamy kawałkiem ananasa i wisienką cocktailową na szpadce. Słomka obowiązkowa, parasolka i inne ozdoby silnie wskazane.
PS.Zdjęcie na licencji Creative Commons z serwisu Flickr autorstwa Raymonda Barlowa.